piątek, 20 grudnia 2019

Wkrótce premiera kontynuacji "Tatuażysty z Auschwitz"!

Kolejna powieść Heather Morris trafi na półki księgarń 15.01.2020r. Czekacie? Ja szybko nadganiam Tatuażystę :)

Dalsze losy najdzielniejszej, wg tytułowego tatuażysty, osoby, która miała nadzieję, że koszmar obozu koncentracyjnego będzie ostatnim koszmarem jej życia. Nie mogła się bardziej mylić. Czy w cierpieniu można odnaleźć nadzieję...? "Podróż Cilki" będzie podróżą przez kolejne trudy, w drodze ku zaufaniu i miłości.

Tak książkę opisuje Wydawca, Marginesy:
Historia młodziutkiej dziewczyny, którą Lale Sokołow, tatuażysta z Auschwitz, uważał za najdzielniejszą osobę, jaką kiedykolwiek poznał.
Uroda ją uratowała – i skazała na piekło. Cilka ma zaledwie szesnaście lat, kiedy trafia do Auschwitz. Tam szybko się uczy, że uroda daje siłę, a ta oznacza przetrwanie. Kiedy po trzech latach Armia Czerwona wyzwala obóz, dziewczyna nie odzyskuje wolności: zostaje oskarżona przez komunistyczne władze o kolaborację i skazana na piętnaście lat łagru w Workucie.
Tak zaczyna się długa i bolesna podróż Cilki. Na Syberii staje przed wyzwaniami zarówno nowymi, jak i boleśnie znanymi, w tym niechcianą uwagą strażników. Młoda kobieta, która podczas Zagłady straciła całą rodzinę, musi się zmierzyć nie tylko z trudnymi warunkami życia na nieludzkiej ziemi i pracą ponad siły, ale i ciążącym nad nią poczuciem winy.
W sowieckim łagrze spotyka ludzi dobrych i okrutnych, mądrych i zaślepionych, codziennie zmaga się ze śmiercią i terrorem. Ale odkrywa w sobie siłę, o którą się nigdy nie podejrzewała i widzi, że ​​pomimo wszystkiego, co jej się przydarzyło, w jej sercu jest miejsce na miłość – miłość, która da jej siłę, by myśleć o przyszłości.

Książkę będzie można też zdobyć za punkty w Czytam Pierwszy.
#zapowiedz #heathermorris #podrozcilki #czytampierwszy #czytampierwszypl #wydawnictwomarginesy #tatuazystazauschwitz #czytamwbiegufunpage

Nowa powieść Danielle L. Jensen już w styczniu!

15 stycznia 2020 będzie miała miejsce premiera kolejnej powieści autorki "Mrocznych Wybrzeży", Danielle L.Jensen, wydana nakładem Wydawnictwo Galeria Książki. Mam nadzieję będzie równie udana, bo zapowiada się ciekawie. Streszczenie z okładki przeczytacie poniżej. W skrócie zaś...

"Królestwo mostu" to powieść o Larze, księżniczce szkolonej od najmłodszych lat na szpiega, by osłabić obronę Królestwa Mostu. Sprawy zaczynają się komplikować, gdy Lara lepiej poznaje odwiecznego wroga i... zakochuje się w nim!
https://galeriaksiazki.pl/pl/p/Krolestwo-Mostu/354

A gdybyście zakochali się w tej jednej osobie, którą przysięgaliście zniszczyć?
W dniu ślubu Lara ma dla męża tylko jedną myśl: rzucę twoje królestwo na kolana. Jako księżniczka szkolona od najmłodszych lat, by być śmiertelnie niebezpiecznym szpiegiem, wie, że Królestwo Mostu symbolizuje jednocześnie legendarne zło – i legendarną obietnicę. Jako jedyna droga przez pustoszony burzami świat, Królestwo Mostu kontroluje handel i podróże między krajami, co pozwala jego władcy się wzbogacać, a swoich wrogów– w tym ojczyznę Lary – rujnować. Kiedy więc Lara – pod pozorem wypełniania zapisów traktatu pokojowego – trafia do niego jako narzeczona władcy, jest gotowa zrobić wszystko, by osłabić obronę nieprzeniknionego Królestwa Mostu.
Ale kiedy Lara trafia do nowego domu – porośniętego bujną roślinnością raju otoczonego przez wzburzone morza – i poznaje przyszłego męża, Arena, zaczyna się zastanawiać, gdzie leży prawdziwe zło. Wokół siebie widzi królestwo walczące o przetrwanie, a w Arenie mężczyznę, który zajadle broni swoich poddanych. Dzięki swojej misji Lara coraz lepiej rozumie konflikt o most, a jednocześnie nie może dłużej ignorować uczucia, które zaczyna ją łączyć z Arenem.
A mając cel niemal w zasięgu ręki, musi podjąć decyzję – czy zniszczy króla, czy wybawi własny lud?


Książka będzie dostępna również do recenzji na CzytamPierwszy.pl (www.czytampierwszy.pl)
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl


#zapowiedz #krolestwomostu #danielleljensen #czytampierwszy #czytampierwszypl #wydawnictwogaleriaksiazki #funpageczytamwbiegu

poniedziałek, 25 listopada 2019

S11E01 Ten o najlepszym serialu na świecie

Mówi Wam coś nagłówek? :D Mam nadzieję, że tak, znaczy, że zrozumielibyśmy się bez słów ;) How you doin'?
Jeśli zaś nagłówek, ani hasła typu Oh my God!, I know! i We were on a break! nic Wam nie mówią, to wyjaśniam: chodzi o kultowy serial Przyjaciele (ang. Friends), który w latach 1994-2004 emitowała amerykańska telewizja NBC. Serial okazał się hitem i szybko oczywiście zaczęły emitować go stacje na prawie całym świecie. A fanów Przyjaciół przybywało. W tym ja :D


Co to ma wspólnego z książkami? Otóż w tym roku, w 25. rocznicę emisji pierwszego odcinka i początku pięknej przygody z szóstką nowojorczyków, ukazała się książka Wydawnictwa SQN, autorstwa Kelsey Miller o prostym tytule Przyjaciele, z podtytułem nawiązującym do tytułów wszystkich odcinków serialu. Książkę dostałam jeszcze przed premierą od Czytam Pierwszy (www.czytampierwszy.pl), za co wielkie dzięki!


Książka na 366 stronach, opierając się na 534 tekstach źródłowych (głównie internetowych i prasowych (wywiady)), opowiada historię serialu, jej twórców i odtwórców głównych ról. Dla wzrokowców jest również kilkanaście fotografii, prezentujących obsadę, producentów i ujęcia z planu. Trzy części książki poświęcone są nieco innym zagadnieniom. Pierwsza opowiada o tym, jak to wszystko się zaczęło. O twórcach, ich wcześniejszych dokonaniach, pomysłach na serial, różnych tytułach, jakie proponowano oraz historiach każdego z aktorów i drogach, jakie ich do serialu przywiodły. Moje ulubione to chyba historia Jennifer Aniston, Matthew Perry'ego i Dawida Schwimmera, dla którego właściwie została napisana rola Rossa. I słusznie! To po Chandlerze moja ulubiona postać! Wkurzająca, ale bawiąca chyba najbardziej :)
Druga część opisuje skalę społecznego oddziaływania serialu. Bum na kawiarnie, szał na fryzury ala Rachel, modowe upodobania fanów, marzenia o mieszkaniu w wielkim mieście. Miller opisuje życiowe kwestie poruszane w serialu, i to zarówno te przyjemne (życie w dużym mieście, trwałe przyjaźnie, rozwój kariery), jak i te trudniejsze (samotność, dojrzewanie, radzenie sobie z porażkami), a także kwestie społeczne, takie jak nierówność rasową, nierówność płci, czy nietolerancję wobec osób i związków LGBT. Życie bohaterów nie zawsze jest lekkie, łatwe i przyjemne, skupione na rozmowach przy kawiarnianym stoliku, ale dzięki temu, że mierzą się z problemami w gronie najbliższych przyjaciół, dużo łatwiej udaje im się znaleźć wyjście z nawet trudnych, choć czasem absurdalnych sytuacji.
Trzecia część to historie omawiające końcówkę serialu. Rozważania twórców na temat oglądalności, odpowiedniego momentu, w których należy serial zakończyć i przede wszystkim jak go zakończyć. Wszystkie części układają się w logiczną całość i jak w dobrej powieści stawią wstęp, rozwinięcie i zakończenie ;)


Dla fanki Przyjaciół ta pozycja była obowiązkowa. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, tak o twórcach, jak i aktorach, poznałam genezę niektórych wątków i zakulisowe ciekawostki. Pewnych rzeczy było dla mnie za dużo, historii twórców niezwiązanych z samym serialem, omawiania wpływu na społeczeństwo i rozwodzenia się nad tym, jak serial radził lub nie sobie z poruszaniem trudnym kwestii społecznych. Za to trochę zbyt mało było anegdot o aktorach, ich pracy nad rolą, wpływie na fabułę i sytuacjach na planie. Książkę czytało się całkiem dobrze, ale literatura wysokich lotów to to nie jest. Strasznie dużo powtórzeń ciągle tych samych informacji. Dwie utkwiły mi w pamięci.
1) Że aktorzy wspólnie negocjowali stawki za odcinki i otrzymywali takie samo wynagrodzenie. Ogólnie wow, fajnie, super, ale nie muszę o tym czytać praktycznie w każdym rozdziale.
2) Że Przyjaciele pokazują czas w życiu człowieka, w którym przyjaciele poniekąd stają się rodziną. Zgadzam się z tym w 100%, ale znów, nie muszę o tym czytać na co drugiej stronie.
W tym roku wszyscy spece od marketingu odwołują się w ten czy inny sposób do Przyjaciół. Okazja faktycznie jest szczególna (choć ciekawe co zrobią na 30stą rocznicę ;p), tak że i taka książka musiała powstać. Jest przykładem nieźle wykonanej pracy reporterskiej, ale też nie najwybitniejszej. Fani na pewno zajrzą. Nie-fani jeśli mają chęć na kilka ciekawostek zatopionych w społecznych kontekstach też mogą. Enjoy!

#czytamwbiegu #czytane2019 #czytampierwszy #czytampierwszypl #kelseymiller #przyjaciele #friends #tenonajlepszymserialunaswiecie

czwartek, 21 listopada 2019

Przy Przypadek i cykliści - odsłona pierwsza

Po raz kolejny dzięki Czytam Pierwszy mam nową lekturę :)
Tym razem to "Pan Przypadek i cykliści" Jacka Getnera. To już ósmy tom z serii, a moje pierwsze spotkanie z autorem i bohaterem. Trochę wstyd ;)


Okładka zapowiada:
Pan Przypadek i cykliści to już ósmy tom popularnej serii komedii kryminalnych o przygodach błyskotliwego detektywa Jacka Przypadka. W tej części rozwiązuje on sprawy, które kręcą się wokół dwóch kółek. W śledztwach znów pomagają mu warszawscy bezdomni zbieracze złomu. Pani Irmina Bamber, niezawodna sąsiadka Jacka, wyrusza w rejs dookoła świata. Do jej mieszkania wprowadzają się dwie kuzynki, Zygfryda i Teodora, żądające sprawozdań ze śledztw detektywa i uważające przy tym, że potrafią rozwiązywać zagadki nie gorzej niż on.

Książka to właściwie zbiór trzech opowiadań, co mi bardzo pasuje, bo przy ciągłym braku czasu krótsze formy łatwiej przyswajam. Kilka pierwszych stron już za mną i czyta się naprawdę fajnie, a fabuła nabiera rozpędu. Ciekawe co będzie dalej z tymi cyklistami... Wydanie sympatyczne (Wydawnictwo Zakładka), miękka okładka, grubość kartek w sam raz, dobrej wielkości czcionka.

Więcej o bohaterze można się dowiedzieć z jego bloga.

#czytamwbiegu #czytamteraz #jacekgetner #czytampierwszy #czytampierwszypl #rowerzysci

czwartek, 22 sierpnia 2019

Owocowa frajda z Mentos Pure Fresh!

Jak była posucha, tak teraz wysyp kampanii. I to jakich!
Krótko po paczce od Somersby otrzymałam paczuszkę od Mentos, zawierającą nowe, owocowe gumy Mentos Pure Fresh.


W paczce całe mnóstwo pyszności: 20 rolek Mentos Pure Fresh Strawberry i 20 rolek Mentos Pure Fresh Tropical. Naprawdę sporo, można rozdawać, częstować, chwalić się :) Większość paczuszek już się rozeszła, pierwsze opinie spływają.


A co ja myślę o Mentos Pure Fresh? Miętowe wersje mi przypasowały, a także pokochałam wersję limonkową. Owocowe gumy lubię najmniej, ale wersja Tropical na stałe u mnie zagości. Oba warianty mają intensywne smaki, są słodkie, mocno owocowe i bardzo miękkie, co bardzo sobie w gumach do żucia cenię. Opakowania są zgrabne, pasują do kieszeni, torebki, plecaka, i nie rozpadają się tak łatwo jak wcześniejszych wariantów. Minus taki, że dość szybko tracą smak i są baaardzo słodkie. Szczególnie truskawkowe, dlatego wybieram tropikalne. Gumy są bez cukru, ale zawierają słodzik.


A Ty? Który smak Mentos Pure Fresh wybierasz?

#MentosPureFresh #MentosMaGumy #MentosStrawberry #MentosTropical #Streetcom

niedziela, 11 sierpnia 2019

Przekręt roku w "Szwindlu" Jakuba Ćwieka

To moje drugie spotkanie z tym autorem- po "Kłamcy" uznałam, że czas najwyższy poznać Jakuba Ćwieka, jeśli nie osobiście, to książkowo bliżej i z różnych stron. Padło na "Szwindel", który mogłam zamówić na portalu Czytam Pierwszy (www.czytampierwszy.pl) za zdobyte dotychczas punkty. Książka przyszła z całą masą różnych zakładek, które, choć nie wszystkie najpiękniejsze, czy mi pasujące, na pewno się przydadzą (zamiast metek z ubrań, czy starych biletów do kina, które zwykle się u mnie trafiają ;p).


O czym jest książka? Mikołaj pewnego dnia otrzymuje niezwykła przesyłkę- dziennik ojca, który zniknął, gdy chłopak był jeszcze mały, a który okazał się być światowej klasy oszustem. W dzienniku oprócz szeregu wyjaśnień i historii, jest również obietnica spadku. Spadek ów ma być pozyskany w wyniku misternie przygotowanego oszustwa, którego dokonać ma dawny wspólnik ojca i jego grupa, a także... sam Mikołaj. Chłopak musi zdecydować, czy wpakować się w coś tak ryzykownego dla dużych pieniędzy, których naprawdę potrzebuje. Drobiazgowy plan, nagrany gap, tygodnie przygotowań. Wszystko wydaje się takie proste. Aż za proste...


"Szwindel" nie dość, że jest świetnie napisany, to jeszcze niezwykle wciąga. Akcja nie pędzi, lecz rozwija się w tempie nonszalanckiego dżentelmena nie dbającego o to, czy się spóźni. Ćwiek lawiruje między punktami czasowymi i przestrzennymi, żongluje postaciami i ich aliasami, miesza fikcję z rzeczywistością, wszystko po to by Czytelnik się nie nudził. I nudy faktycznie nie ma. Książka wierna gatunkowi, ale z nowoczesnym zacięciem. Ma co nie co z klimatu filmów "Vabank", kolejnych "Ocean's…", a nawet z "Iluzji". Misternie tkana opowieść budzi podziw dla Autora za panowanie nad wszystkimi detalami (z jedną (którą zauważyłam) omyłką) i uparte dążenie ku finałowi. Finałowi, który był i zaskoczeniem, i pewnym rozczarowaniem. Zaskoczeniem, bo choć dość szybko zaczęłam się domyślać ku czemu zmierzamy, to jednak ostateczny kształt i motywy stojące za zakończeniem zrobiły mi niespodziankę. Rozczarowaniem, bo przebiegłość, spryt i tworzenie iluzji, zastąpiły brutalność i chęć zemsty. Lecz to historia oparta na faktach, z którymi trudno dyskutować. Epilog wydał mi się zbyt powierzchowny, stojący w kontraście do dopracowanej, bardzo detalicznej całości. Za to posłowie ładne- wciąż zanurzone w atmosferze powieści, pozbawione przydługich list osób i instytucji, którym autor jest wdzięczny, okraszone radą i przestrogą. Zakończone słowami: "Dziękuję za wspólną przygodę. Jakub Ćwiek." Nie, to ja bardzo dziękuję :)

P.S. Książka wciąż dostępna (i to w promocji!) na:
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Letnie orzeźwienie z gruszkowym Somersby 0,0%


Po wielu, wieeeeeelu próbach w różnych kampaniach wracam do gry! Tym razem dzięki Streetcom testuję nowe Somersby- gruszkowe i bez procentów. To pierwsze bezalkoholowe piwo od Somersby za co wielkie dzięki! I liczę, że inne smaki w wersji no-alko również się pojawią. W ogóle od czasu ciąży i karmienia jakoś mniej mnie do alkoholu ciągnie albo gorzej go znoszę, tak że trend spożywania piw bezalkoholowych, który obserwuję bardzo sobie cenię. Zaczynało się skromnie, od jednej, dwóch marek, a teraz właściwie każdy wytwórca ma w ofercie wersję bezalkoholową i jeszcze prześcigają się, żeby smak był zadowalający. Bo to nie tak, że ten kto nie chce pić z alkoholem nie ma prawa do piwnego smaku! Ale wracając do meritum ;)


Udział w kampanii Somersby był dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyż paczka dotarła do mnie nim jeszcze dostałam SMS z powiadomieniem! Kurier na pewno się uśmiał widząc moją minę ;) Zaskoczenie więc było spore, ale jakże przyjemne! Paczka była dość ciężka, dobrze zapakowana i pełna fajności.


W solidnym, ładnym pudle czekały na mnie: butelka 0,4L do spróbowania dla mnie i 8 puszek 0,5L do rozdania dla znajomych. Przewodnik ambasadora w wersji online mam zawsze dostępny na stronie Streetcom (ekologia!). Od razu się przyznam, że oprócz butelki na potrzeby zdjęć opróżniliśmy także puszkę. Było warto? ;)


W kontekście rozdawania puszek i zbierania opinii fajniejsze byłyby małe puszki, w większej liczbie, by więcej osób obdarować. Jedna z koleżanek nawet woli małe puszki, bo pije dość wolno i w małej nie zdąży jej się piwo wygazować. Tak czy owak kwestię małej liczby puszek rozwiązałam w ten sposób, że pary otrzymywały jedną do podziału. Szczęściarze single! ;)
Puszki rozeszły się bardzo szybko! Otrzymały je oczywiście znajome karmiące (koleżanka z pracy i sąsiadka), ci, którzy są na diecie i nie piją alkoholowych napojów (przyjaciółka, przyjaciel i szwagier), a także ci, którzy za zwykłym piwem nie przepadają, a takie smaczki sobie cenią (Siostra z chłopakiem oraz Rodzice).

A jak wszystkim smakowało? O tym w następnym poście! Isn't that wonderful? :)

#Somersby #SomersbyPear #IsntThatWonderful #NoweSomersby #SomersbyPL #Streetcom #zeroprocent

sobota, 3 sierpnia 2019

Z życia antykwariusza - "Pamiętnik księgarza" Shaun Bythell

Dawno tak dobrze nie czytało mi się książki. Nie dlatego, że wciągnęła mnie od pierwszych stron i trzymała do końca w napięciu. Nie, tego tu nie znajdziecie. Podobała mi się głównie dlatego, że jest świetnie napisaną, dobrą książką, wypełnioną ciekawymi postaciami, inteligentnymi komentarzami i codziennymi, a jednak zaskakującymi sytuacjami.


Shaun Bythell, autor, narrator i główna postać powieści, w 2001 przejmuje antykwariat. Wielu jego bliskich i znajomych uważa, że to wariactwo. On sam już na pierwszych stronach książki zgadza się z nimi :) I choć narzeka i utyskuje, nie zamierza z antykwarycznego biznesu rezygnować. Dzień po dniu opisuje klientów, sprzedawców i pracowników, którzy towarzyszą mu w tej niełatwej drodze. Tytuł współgra z formą- jest to faktycznie pamiętnik, historie, ludzie i wydarzenia opisywani są w zwartych akapitach, okraszanych błyskotliwymi puentami. Książkę czytałam w formie ebooka, choć nie jest to ulubione medium autora...


Kiedy pierwszy raz przeczytałam opis książki [na portalu Czytam Pierwszy (czytampierwszy.pl)] od razu przypomniał mi się brytyjski serial "Księgarnia Black Books", z antypatycznym Irlandczykiem za ladą małej księgarni w Londynie, z którego odcinków zaśmiewałam się kilka lat temu. Sam Shaun Bythell nawiązuje do niego na pierwszych stronach książki, sugerując, że większość księgarzy jest jak postać wykreowana w serialu przez Dylana Morana- niecierpliwi, antyspołeczni, nietolerancyjni. Autor zresztą próbował przez całą książkę przekonać mnie, że pasuje do tego stereotypu, co mu się nie bardzo udało ;) Polubiłam Shauna księgarza, antykwariusza, fotografa, wędkarza, społecznika i przyjaciela. Nie udało mu się również zniechęcić mnie do posiadania księgarni. To moje wielkie marzenie, ale wciąż nie mam odwagi by je zrealizować. Zaczynając czytać myślałam: "O! Świetnie! Ktoś mnie przekona, że ten pomysł nie jest dobry". Nie tym razem. Bythell z Orwellem (i jego "Bookshop Memories") nie tylko nie odwiedli mnie od tego marzenia, ale nawet nasilili pragnienie jego realizacji. Być może przez to oraz spory sentyment, jaki mam do małych brytyjskich miejscowości i sklepików ich cichych uliczek sprawiły, że odczuwałam wielką przyjemność z czytania książki i prawdziwie przywiązałam się do bohaterów. Tym bardziej wpędził mnie w melancholię epilog, który jest ciekawym zwieńczeniem powieści, lecz również aktualizuje stan rzeczy, która to aktualizacja nie zawsze mi się podoba. Cóż, najwyraźniej jestem osobą typu 'to były czasy + westchnienie'.

Czy chciałbym wykonywać zawód księgarza?
Ogólnie rzecz biorąc, choć pracodawca traktuje mnie dobrze,
a w księgarni spędziłem sporo miłych chwil- nie.

George Orwell, Bookshop Memories

Książkę czyta się bardzo dobrze, nie ma przynudzania, jest treściwie i ładnie literacko. Bythell zgrabnie opisuje kulisy zawodu oraz blaski i cienie pracy z oczekującymi czasem niemożliwego klientami. Kolejne strony pamiętnika są kopalnią sugestii czytelniczych: co chwilę robiłam pauzę i zapisywałam kolejne tytuły 'na później', i mam nadzieję znaleźć ich polskie wydania (np. Jenny Uglow A Gambling Man, William Boyd Any human heart, John Kennedy Toole Sprzysiężenie głupców). W recenzjach książka opisywana była jako ciepła, dowcipna i do parskania śmiechem. Ciepła jest na pewno, nawet przy brytyjskiej pogodzie. Co do zabawności mam jednak odmienne zdanie. Bywały momenty, gdy się uśmiechnęłam, ale prychania nie było, salw śmiechu tym bardziej. Zdarzają się literówki. Mimo to polecam wszystkim, którzy kochają książki, księgarnie/antykwariaty i księgarzy/antykwariuszy.

poniedziałek, 22 lipca 2019

Kłamliwy Loki w "Kłamcy" Jakuba Ćwieka

Kiedy zaczynałam czytać "Kłamcę" Jakuba Ćwieka (w wolnej chwili w kawiarni, uwielbiam takie chwile!), już po pierwszych stronach byłam na tak. Przedwczoraj ją skończyłam i mogę napisać, że jestem na TAK.
Czytanie z widokiem na tramwaje w Organic Cafe Poznań Rondo Kaponiera.

W pierwszej książce z cyklu Kłamca Ćwiek wprowadza czytelnika w świat aniołów, demonów i wszelkiej maści bóstw. Mamy katolickiego Boga (raczej w domyśle, bo Ten się gdzieś zawieruszył), jego anioły i oponenta Lucyfera z jego świtą demonów. Mamy bogów nordyckich, słowiańskich i egipskich. Do tego mamy przeskoki w czasie i przestrzeni. Brzmi fajnie? I tak jest! Książka jest właściwie zbiorem opowiadań, które układają się w pewną spójną całość, typową powieścią jednak nie jest. Ta forma całkiem mi się spodobała, czyniła historię lżejszą i możliwą do przerwania po ‘większej akcji’. Akcji zaś jako takiej nie ma raczej, są epizody ukazujące nordyckiego boga kłamstwa, Lokiego, jako pomocnika archaniołów. Człowieka do zadań specjalnych. Do takich zadań, których nie wypada albo nie można zrobić z aureolą nad głową.

Loki, gość od brudnej roboty. To właśnie ja... I nie musisz klaskać.

Książka napisana bardzo sprawnie, poprawnie, właściwie bez uchybień (kilka powtórzeń, ale co tam!). Bez nadmiaru opisów, co czasem mi przeszkadzało i liczyłam na więcej historii, więcej tła, więcej obrazów. Anioły, demony i bóstwa stawały mi przed oczami, ale musiałam domalować to i owo. Najlepiej odmalowany jest Loki, co nie dziwi, bo jest spoiwem wszystkich epizodów, ale i tak widziałam go w wersji Tom Hiddleston ;) I bardzo ucieszyłam się, że nikt go nie uśmierca na pierwszych stronach ;) W trakcie czytania zdarzają się uśmiechy, śmiechy i chwile refleksji (-W Niebo też nie wierzę. -Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć.).


Podsumowując, spodobał mi się pomysł, spodobała realizacja, sięgnę po kolejne, choć liczę w nich na nieco większą spójność.


















za: empik.com

poniedziałek, 1 lipca 2019

Mroczne kulisy. Recenzja "Stranger things. Mroczne umysły" Gwendy Bond.

Zanim pojawił się Demogorgon
Jeszcze nim przybył Łupieżca Umysłów
Strach miał ludzką twarz



Historia opisana w powieści Gwendy Bond "Stranger Things. Mroczne umysły" dzieje się przed wydarzeniami opowiedzianymi w serialu produkcji Netflix. Młoda kobieta, Terry Ives, dostaje propozycję udziału w rządowym projekcie MKultra. Jako ambitna i wierząca w wyższe cele, chętnie przystaje na cotygodniowe wyjazdy do laboratoriów położonych niedaleko jej rodzinnego Hawkins. Początkowo zafascynowana projektem szybko odkrywa jego mroczną stronę- coraz silniejsze środki psychodeliczne, coraz bardziej niepokojące wizje, coraz więcej sekretów. Gdy spotyka w korytarzach laboratorium małą dziewczynkę, Terry rozpoczyna walkę z nieznanym sobie wrogiem. Walkę, która może przynieść nieodwracalne konsekwencje.


Książka wciąga, choć nie tak bardzo jak się jako fanka serialu spodziewałam. Fajnie pokazuje amerykańską rzeczywistość w czasach wojny z Wietnamem, a i złowroga atmosfera laboratorium z niebezpieczeństwami czającymi się za każdym narożnikiem jest nieźle odmalowana. Część tych emocji wiąże się pewnie ze znajomością serialu, niemniej jednak pod tym względem książka jest OK. Choć prosto, napisana jest sprawnie i przystępnie. Postaci są opisane dość dokładnie, ale mimo tego nie 'czuję' ich, jedynie Alice z jej zacięciem do mechaniki budzi we mnie większe emocje. Zabrakło mi również tempa akcji. Próby dochodzenia prawdy przez uczestników bywają trzymające w napięciu, ale jedynie na krótko. Pomijając jednak uchybienia, książkę czyta się szybko, a historia budzi zaciekawienie. Bardzo lubię historie, które dzieję się przed lub po wydarzeniach z ulubionych filmów, seriali czy powieści. Można dzięki temu, jak bohaterka powieści, "wejść głębiej" :)


Książka ma swego rodzaju następców, historie Max i szeryfa Hoppera. Napisane przez innych autorów, a zatem efekt końcowy może być bardzo różny od "Mrocznych umysłów". Z chęcią zajrzę i do nich, szczególnie, że już jutro na Netflix premierę będzie miał 3 sezon serialu, będącego ich inspiracją. Czy będzie tak dobry, jak poprzednie? Przekonamy się :)

Za możliwość przeczytania dziękuje portalowi Czytam Pierwszy (www.czytampierwszy.pl).
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

czwartek, 13 czerwca 2019

Zwykły romans - recenzja "Prostego układu" K.A. Figaro

"Prosty układ" to historia Łucji i Dymitra, którzy poznają się w Warszawie i z miejsca czują, że coś ich do siebie ciągnie. Mimo początkowych oporów, Łucja czuje coraz większa fascynację nieokrzesanym i bezpośrednim Dymitrem, aż w końcu namiętność między nimi wybucha zupełnie niekontrolowanie. Czy dane im będzie stworzyć związek? Czy zasady, które proponuje Dymitr przypadną do gustu również Łucji? Czy dwie tak odmienne osobowości są w stanie wejść w trwałą relację? Romans, momentami erotyczny, osadzony w scenerii polskich miast i miasteczek.


Od początku nie skakałam z zachwytu czytając tę książkę i taki efekt pozostał do ostatniej strony. Pomijam tematykę, bo pomysł na fabułę był i historia była w miarę logicznie prowadzona w ustalonym kierunku, tematyka zaś jednym przypasuje, innym nie. Można się wciągnąć na zasadzie 'no ciekawe, co będzie dalej'. Wydaje mi się jednak, że akcja rozwija się zbyt wolno. I jest wyraźną 'zrzynką' z Greya. Młoda niedoświadczona dziewczyna wpada w niebezpieczny układ z bogatym facetem, który uwielbia dominować. To już było. Tylko w innych okolicznościach przyrody.
Nie przypadł mi do gustu również styl pisarski Autorki. Toporny, zdania są proste, bez polotu, słowa pełnią funkcję właściwie wyłącznie informacyjną. Króluje 'ponieważ' jakby nie było już innych spójników łączących części zdania. Trudno wyczuć emocje, choć można o nich przeczytać. Opisy miejsc i zdarzeń też bywają suche, techniczne, nie raz gubi się chronologia i logiczny układ wypadków. Same postaci odmalowane są nawet nieźle, ale widać niekonsekwencję. Oczywiście, można uznać, że ludzie generalnie nie są jednoznaczni oraz zmieniają się pod wpływem innych osób i zrządzeń losu, ale główna bohaterka jest skrajnie niespójna- zahukana i opryskliwa, skromna i wyzywająca, niedoświadczona i uwodzicielka, grzeczna i agresywna, mówiąca zdrobnieniami i klnąca jak szewc.

Podsumowując, po poprzednim czytelniczym fiasku przygoda z "Prostym układem" i tak była niezła. Lubię romanse, historie romantyczne, ale muszę je poczuć, a tego mi tu zabrakło. Dla rozrywki, leciusieńka lektura na plażę, przy której się nie zmęczymy, no chyba, że kogoś drażnić będzie styl.



[z okładki]
Prosty układ to iskrząca dzikim erotyzmem opowieść o dwojgu ludzi z zupełnie innych światów – Łucji Zarzyckiej, która kończy trzeci rok studiów i wchodzi w dorosłe życie oraz Dymitra Andrzejewskiego – bogatego snobistycznego lalusia, który pracuje w firmie ojca,
a kobiety traktuje jak przedmioty. Bohaterowie poznają się przypadkiem w obskurnym barze. Dziewczyna nie jest w ogóle zainteresowana znajomością z przystojnym Dymitrem. Mimo że mężczyzna nie odpuszcza, Łucja jest odporna na jego urok. Wszystko zmienia się, kiedy Dymitr ratuje ją przed gwałtem. Jednak dopiero wspólny wyjazd do Kołobrzegu sprawia, że zbliżają się do siebie. W trakcie pobytu nad morzem Dymitr proponuje młodej studentce niezobowiązujący układ. Łucja najpierw go odrzuca, jednak później, za namową przyjaciółki, przystaje na tę propozycję. Czy Łucji i Dymitrowi będzie dane być razem? Czy może życie szykuje im inny los? W przygotowaniu drugi tom powieści Jasna strona.

czwartek, 6 czerwca 2019

Kampania Ambi Pur 3volution z Everydayme. Poczuj wiosnę!

Wiosna przyszła i szybko przeszła w lato, ale w naszym domu zapachy raczej wiosenne. Dzięki udziałowi w kampanii Everydayme otrzymaliśmy nowy odświeżacz powietrza Ambi Pur 3volution, w wersji zapachowej właśnie wiosennej (Spring Awakening). W domu od razu zapachniało ładniej.



Zestaw zawiera odświeżacz i wkłady zapachowe, które dowolnie będzie można wymieniać. Wkład jest potrójny, a każda fiolka ma nieco inny zapach, razem zaś tworzą wiosenną kompozycję. Bardzo ciekawy i odmienny od jednoskładnikowych odświeżaczy pomysł. W zestawie oczywiście standardowo przewodnik i książeczka do badania opinii. A także, dla krewnych, przyjaciół, znajomych i sąsiadów, kupon rabatowy (aż 40%!) do Rossmann na zakup odświeżacza lub wkładów.



Obudowa odświeżacza ma regulację mocy wydzielania zapachu oraz wbudowaną czerwoną lampkę/diodę, która wskazuje, która fiolka uwalnia właśnie zapach. Sprytne! Nasz odświeżacz zamontowany jest w centralnym punkcie mieszkania, więc dioda w ogóle nie przeszkadza, jednak jeśli ktoś lubi spać w kompletnej ciemności nie polecam montowania odświeżacza w sypialni. Przynajmniej nie na noc.



Zapach jest bardzo przyjemny, ale i intensywny, szczególnie na początku używania. Dlatego u nas nastawiam moc na minimum.

Kupony rabatowe już rozdystrybuowane, m.in. wśród kolegów i koleżanek z pracy.



Większość osób jest zainteresowana produktem, innowacyjność obudowy i połączenia zapachów z trzech fiolek jest intrygująca. Wiele osób deklaruje chęć zakupu szczególnie z rabatem. W końcu jesteśmy z Poznania ;) Dwie osoby zapowiedziały, że swojego odświeżacza nie zmienią i nie chcą próbować, a jedna nie używa takich urządzeń w ogóle i nie zamierza tego zmieniać.


#poczujwiosne #ambipur3volution

środa, 29 maja 2019

Przypadki nie istnieją - Aniela Czerwińska - recenzja

Od pierwszej strony czułam, że coś jest nie halo. To poczucie i niedowierzanie temu, co widzę i czytam skłoniło mnie nawet do sprawdzenia dorobku i wieku autorki oraz wydawnictwa. I znalazłam poniekąd odpowiedź, dlaczego książka ta została 'wydana', choć nigdy nie powinna.

"Przypadki nie istnieją" opowiada historię Oli, która w czasie wakacji poznaje chłopaka swoich marzeń, Marcela, lecz budowanie z nim związku okazuje się dużo trudniejsze niż początkowo zakładała. Na drodze ku szczęściu stają zazdrosne byłe, podejrzani koledzy wybranka, a nawet najbliższy przyjaciel. Ola i Marcel muszą walczyć z przeciwnościami losu, ale i pracować nad sobą by razem przetrwać.
Trudno mi w zasadzie ocenić fabułę książki. Pomijam fakt, że to książka raczej kierowana do młodzieży (do której nie zaliczam się już od dłuższego czasu), że opisuje problemy typowe dla nastolatków (które również od jakiegoś czasu już mnie nie trapią) oraz to, że historia bywa infantylna (choć autorka ma 23 lata) i zdaje się być budowana na kanwie romansów. Mnie to nie pasowało, ale na pewno znalazłoby amatorów. Prowadzenie akcji też mocno kuleje, dni mijają błyskawicznie, właściwie nic się nie dzieje, a główna bohaterka głównie śpi i jest budzona telefonami lub SMSami od absztyfikantów. Pokazanie akcji z perspektywy różnych bohaterów to bardzo fajny zabieg, ale by miał sens części te muszą być obszerniejsze niż jeden, dwa akapity.
Zasadniczym i ogromnym minusem książki, który jak dla mnie skreśla ją zupełnie oraz nie pozwala właściwie skupić się na treści, jest jej strona językowa. Fa-tal-na. Pod każdym względem.
Powtórzenia (nawet w jednym zdaniu! ''jak dla mnie ona jest idealna, chociaż ma wady, ale i tak ją kocham, pomimo jej błędów i wad'), masła maślane, błędy gramatyczne, ortograficzne i stylistyczne, literówki, nadmiar imiesłowów przysłówkowych współczesnych, w połowie przypadków stosowanych błędnie. Ponadto Autorka nie panuje nad kolejnością wydarzeń, umiejscowieniem postaci oraz nad tym, co kto mówi, kto jest kim, a osoby miesza z przedmiotami. Są zdania, które nie mają sensu i nie są logiczne ('jego ciało było LEKKO umięśnione, jakby CAŁYMI DNIAMI przesiadywał na siłowni').
Fajnie, że Autorka pisze, tworzy, ma pomysły, ale czeka ją jeszcze duuuuużo pracy jeśli myśli o wydawaniu książek na serio.
Zapytalibyście- jakie wydawnictwo zgodziło się wypuścić coś takiego? Otóż książka 'wydana' została przez serwis Ridero, który pozwala autorom przekształcić tekst w, jak twierdzą, 'prawdziwą książkę' w formacie elektronicznym lub do druku. Sam pomysł ciekawy, ale brak jakiejkolwiek kontroli nad publikowanym tekstem odstrasza mnie. I o ironio- serwis zapewnia, że 'umożliwia autorowi skupienie się na tym, co najważniejsze — twórczym i starannym przygotowaniu tekstu'. W przypadku tej książki się nie udało.

Książkę przeczytałam za punkty w portalu CzytamPierwszy (www.czytampierwszy.pl). Na szczęście, bo wydanie na nią pieniędzy byłoby sporym błędem.

Wydawnictwo: Ridero
Liczba stron: 198
Data premiery: 2019-03-11

czwartek, 16 maja 2019

Czytam Pierwszy - portal recenzencki

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

O co chodzi?
Otóż portal Czytam Pierwszy to platforma dla osób, które uwielbiają czytać i dzielić się opiniami o przeczytanych książkach. Za każdą opinię dostają one punkty, które następnie mogą wymieniać na książki w formie papierowej lub elektronicznej i dalej kupować, czytać i opiniować. Im więcej czytasz i opiniujesz, tym większe szanse na kolejne książki.
Czytam Pierwszy oferuje nowości wydawnicze, często przedpremierowo. Warto zaglądać na stronę, bo często zdarzają się promocje, zarówno względem 'kosztu' książek, jak i punktów za recenzje.
Swoje opinie można dodawać:
- na Facebooku
- na bolgu
- na Instagramie
- w portalach czytelniczych
- w internetowych księgarniach
- innych miejscach, które wskażecie przy rejestrowaniu opinii.
Portal przyjazny użytkownikowi i pozwalający czytać więcej i więcej. Choć zasady otrzymywania książek i punktowania za opinie mogą się na początku wydawać niejasne.
Zachęcam!


Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

www.czytampierwszy.pl

czwartek, 9 maja 2019

Iwostin Purritin - kampania rekomendacji


Mówiłam, że trndpolska kręci nowe kampanie jak szalone! I świetnie! Dla ambasadorów i ich krewnych i znajomych to szansa poznać nowości i wypróbować je na własnej skórze. Nie wierzysz? Dołącz! www.trnd.com. Tym razem szykuje się kampania kremy Purritin od marki Iwostin. Krem aktywny i BB dla sery tłustej i ze skłonnością do trądziku.
"Z myślą o Tobie i Twojej wymagającej skórze marka Iwostin stworzyła linię Purritin przeznaczoną do pielęgnacji skóry skłonnej do trądziku. Dzięki połączeniu składników aktywnych linia wspiera redukcję istniejących niedoskonałości i zapobiega powstawaniu nowych, zapewniając skórze najlepszą codzienną pielęgnację"
Ponieważ sama miewam kłopoty z cerą i jestem wielką fanką kremów typu BB baaaardzo liczę na udział w kampanii. Trzymajcie kciuki, a może i Wy coś otrzymacie :)


#dbamoSkorezPurritin #purritin #iwostin #trndpolska

Wszystkie zdjęcia i cytowane opisy od trnd.com

Jack Link's Beef Jerky - kampania rekomendacji










Trnd Polska szykuje nową kampanię. Sypią nimi ostatnio jak z rękawa :)
Jako fanka mięsa i przekąsek wytrawnych oczywiście się zgłaszam! A Wy? Zgłoszenia na stronie www.trnd.com. A co mogę otrzymać w paczce i czym będę się dzieliła? Spójrzcie poniżej :)

Beef Jerky to delikatne kawałki najlepszej wołowiny suszonej według tajnej receptury rodzinnej Jack Link's, z przyprawami i odrobiną dymu. Daj się ponieść chwili – Feed Your Wild Side!



Trzymajcie kciuki!


#JackLinks #prawdziwawołowina #beef jerky #trndpolska

Wszystkie zdjęcia i cytowane opisy od trnd.com

wtorek, 26 marca 2019

Łomża 0,0% w kampanii Streetcom!


Świetne wieści! Nowa kampania ze Streetcom zbliża się wielkimi krokami. Tym razem testom poddawać będzie się Łomża 0,0%. Nowe bezalkoholowe piwo browaru Łomża, wariant Łomża Jasne.









Jako fanka piwa bezalkoholowego ogroooomnie liczę na to, że znajdę się w gronie Ambasadorów tej kampanii i będę się mogła z Wami pysznym, bezalkoholowym i do tego o bardzo prostym składzie piwkiem/nie piwkiem podzielić.









100% piwa 0% alkoholu! Takie hasło przewodzi tej kampanii. Mam nadzieję, że smak jest również na 100% :)
Trzymajcie kciuki!