wtorek, 8 marca 2011

mrówki radości

Macie czasem to świetne uczucie cudownego mrowienia wzdłuż całego ciała. Nie mówię o ciarkach i motylach w brzuchu. Taka fala radości przepływająca przez Was zupełnie bez konkretnej przyczyny, pojawiająca się ot tak, dodająca otuchy i sił i znikająca po chwili. Właśnie czegoś takiego doświadczam. OD razu mi lepiej w pracy, ząb jakoś mniej boli (dop dentysty dopiero jutro udało się umówić...) i wizja dnia zapakowanego po uszy też mniej martwi. Wręcz przeciwnie, mam powera! Dam się spedicure'ować, potem zabiorę moją kochaną, ale nieco depresyjną babcię do kościoła i dam się posypać popiołem, a potem popędzę, na jedyny tego dnia posiłek do syta z Agą, Wojtkiem i Maćkiem. Na zakończenie mam ambitny plan rozpakować wreszcie jakiś karton, który stoi już trzeci dzień u Macieja i dostaję powoli szału! A co! Na odpoczynek i spanie będzie czas później ;) Ludziska! Życzę Wam fali pozytywnych myśli, która niesie długo i wysoko. Miłego dnia!