poniedziałek, 22 lipca 2019

Kłamliwy Loki w "Kłamcy" Jakuba Ćwieka

Kiedy zaczynałam czytać "Kłamcę" Jakuba Ćwieka (w wolnej chwili w kawiarni, uwielbiam takie chwile!), już po pierwszych stronach byłam na tak. Przedwczoraj ją skończyłam i mogę napisać, że jestem na TAK.
Czytanie z widokiem na tramwaje w Organic Cafe Poznań Rondo Kaponiera.

W pierwszej książce z cyklu Kłamca Ćwiek wprowadza czytelnika w świat aniołów, demonów i wszelkiej maści bóstw. Mamy katolickiego Boga (raczej w domyśle, bo Ten się gdzieś zawieruszył), jego anioły i oponenta Lucyfera z jego świtą demonów. Mamy bogów nordyckich, słowiańskich i egipskich. Do tego mamy przeskoki w czasie i przestrzeni. Brzmi fajnie? I tak jest! Książka jest właściwie zbiorem opowiadań, które układają się w pewną spójną całość, typową powieścią jednak nie jest. Ta forma całkiem mi się spodobała, czyniła historię lżejszą i możliwą do przerwania po ‘większej akcji’. Akcji zaś jako takiej nie ma raczej, są epizody ukazujące nordyckiego boga kłamstwa, Lokiego, jako pomocnika archaniołów. Człowieka do zadań specjalnych. Do takich zadań, których nie wypada albo nie można zrobić z aureolą nad głową.

Loki, gość od brudnej roboty. To właśnie ja... I nie musisz klaskać.

Książka napisana bardzo sprawnie, poprawnie, właściwie bez uchybień (kilka powtórzeń, ale co tam!). Bez nadmiaru opisów, co czasem mi przeszkadzało i liczyłam na więcej historii, więcej tła, więcej obrazów. Anioły, demony i bóstwa stawały mi przed oczami, ale musiałam domalować to i owo. Najlepiej odmalowany jest Loki, co nie dziwi, bo jest spoiwem wszystkich epizodów, ale i tak widziałam go w wersji Tom Hiddleston ;) I bardzo ucieszyłam się, że nikt go nie uśmierca na pierwszych stronach ;) W trakcie czytania zdarzają się uśmiechy, śmiechy i chwile refleksji (-W Niebo też nie wierzę. -Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć.).


Podsumowując, spodobał mi się pomysł, spodobała realizacja, sięgnę po kolejne, choć liczę w nich na nieco większą spójność.


















za: empik.com

poniedziałek, 1 lipca 2019

Mroczne kulisy. Recenzja "Stranger things. Mroczne umysły" Gwendy Bond.

Zanim pojawił się Demogorgon
Jeszcze nim przybył Łupieżca Umysłów
Strach miał ludzką twarz



Historia opisana w powieści Gwendy Bond "Stranger Things. Mroczne umysły" dzieje się przed wydarzeniami opowiedzianymi w serialu produkcji Netflix. Młoda kobieta, Terry Ives, dostaje propozycję udziału w rządowym projekcie MKultra. Jako ambitna i wierząca w wyższe cele, chętnie przystaje na cotygodniowe wyjazdy do laboratoriów położonych niedaleko jej rodzinnego Hawkins. Początkowo zafascynowana projektem szybko odkrywa jego mroczną stronę- coraz silniejsze środki psychodeliczne, coraz bardziej niepokojące wizje, coraz więcej sekretów. Gdy spotyka w korytarzach laboratorium małą dziewczynkę, Terry rozpoczyna walkę z nieznanym sobie wrogiem. Walkę, która może przynieść nieodwracalne konsekwencje.


Książka wciąga, choć nie tak bardzo jak się jako fanka serialu spodziewałam. Fajnie pokazuje amerykańską rzeczywistość w czasach wojny z Wietnamem, a i złowroga atmosfera laboratorium z niebezpieczeństwami czającymi się za każdym narożnikiem jest nieźle odmalowana. Część tych emocji wiąże się pewnie ze znajomością serialu, niemniej jednak pod tym względem książka jest OK. Choć prosto, napisana jest sprawnie i przystępnie. Postaci są opisane dość dokładnie, ale mimo tego nie 'czuję' ich, jedynie Alice z jej zacięciem do mechaniki budzi we mnie większe emocje. Zabrakło mi również tempa akcji. Próby dochodzenia prawdy przez uczestników bywają trzymające w napięciu, ale jedynie na krótko. Pomijając jednak uchybienia, książkę czyta się szybko, a historia budzi zaciekawienie. Bardzo lubię historie, które dzieję się przed lub po wydarzeniach z ulubionych filmów, seriali czy powieści. Można dzięki temu, jak bohaterka powieści, "wejść głębiej" :)


Książka ma swego rodzaju następców, historie Max i szeryfa Hoppera. Napisane przez innych autorów, a zatem efekt końcowy może być bardzo różny od "Mrocznych umysłów". Z chęcią zajrzę i do nich, szczególnie, że już jutro na Netflix premierę będzie miał 3 sezon serialu, będącego ich inspiracją. Czy będzie tak dobry, jak poprzednie? Przekonamy się :)

Za możliwość przeczytania dziękuje portalowi Czytam Pierwszy (www.czytampierwszy.pl).
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl