sobota, 26 kwietnia 2014

Balsamy Playboy - pierwsze wrażenia


Testowanie balsamów trwa. Pierwsze miniaturki rozdane, pierwsze próby na własnej skórze za mną. Oto ich krótkie podsumowanie.

Opakowania balsamów mają ciekawą formę, przypominają nieco kobiecą sylwetkę, z talią i wszelkimi potrzebnymi krągłościami. Poza tym nie zachwyiły mnie jakoś specjalnie, aczkolwiek za ciekawy pomysł uważam umieszczenie napisu 'press to play' na nakrętce. Budzi skojarzenia.
Same balsamy mają delikatną konsystencję, nie są ani zbyt rzadkie ani zbyt gęste i bardzo łatwo się rozprowadzają po ciele. Co ważniejsze szybko się wchłaniają, nie pozostawiając na skórze tłustej warstwy. Po ich zastosowaniu skóra staje się wyraźnie bardziej gładka, miękka i przyjemna w dotyku. Sprawia również wrażenie bardziej nawilżonej.
Co różni balsamy? Przede wszystkim nuty zapachowe. Balsam Play It Sexy kusi przede wszystkim wanilia z dodatkiem piżmu, balsam VIP zaś uwodzi zapachem orchidei. Oba zapachy nie są duszące, jak to czasem bywa z balsamami. To duży plus. A jednak, z tych dwóch opcji zapachowych zdecydowanie wybieram VIP. I to nawet nie dlatego, że generalnie nie przepadam za zapachem wanilii w mydłach, żelach pod prysznic, czy balsamach, bo w Play It Sexy zapach wanilii skutecznie złamany jest piżmową nutą. Mimo tego zapach jest zbyt słodki jak dla mnie. Zapach wersji VIP jest natomiast uosobieniem tego co lubię: delikatny, zmysłowy i poprawia mi nastrój.
Jak dotąd widzę same plusy, szczególnie wersji VIP balsamów.
Co zaś mówią koleżanki i znajome?
W pierwszym momencie są zaskoczone, często padają żarciki, że jak Playboy, to balsam musi czynić cuda, ale większość z nich jest bardzo zaciekawiona i cieszy się z możliwości wypróbowania balsamu. Pierwsze opinie 'niezależnych ekspertów' już wkrótce :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz